Pomysł wprowadzenia mechanizmu obowiązkowej relokacji migrantów to de facto powrót do dyskusji z 2015 roku. Zadziwia, że pomimo oczywistej klęski polityki otwartych drzwi, jaką w UE forsowała wówczas kanclerz Angela Merkel, a także w obecnych okolicznościach wojny na Ukrainie i będącego jej następstwem kryzysu uchodźczego, pomysł ten odżywa ze zdwojoną siłą. „Obowiązkowa solidarność”, którą chce wprowadzić nowy pakt, z solidarnością nie ma nic wspólnego. Sprowadza się de facto do alternatywy relokacji lub bezpośrednich kar finansowanych w wysokości 22 tys. euro za każdego nieprzyjętego migranta zarobkowego, który nielegalnie przekroczył granicę UE, a jednocześnie za jednego uchodźcę wojennego z Ukrainy, uciekającego przed piekłem, jakie zgotował im reżim Putina, Polska otrzymuje zaledwie 45 euro. To kuriozum i skandaliczne różnicowanie tych, którzy przybywają do UE, dzielenie ich na „lepszych” i „gorszych”. Reasumując, politycznie i pragmatycznie proponowany mechanizm jest dla Polski nie do zaakceptowania. Nie zgodzimy się na narzucanie absurdalnych pomysłów Brukseli.
Wczorajsza decyzja ministrów spraw wewnętrznych i przyjęte - przy sprzeciwie Polski i Węgier oraz głosach wstrzymujących Bułgarii, Malty, Litwy i Słowacji - stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii, to kolejny przykład na próbę obejścia Traktatów. W tak ważnej kwestii, jaką niewątpliwie jest polityka migracyjna dyskusja powinna zostać przeniesiona na poziom Rady Europejskiej, powinni ją omówić szefowie państw i rządów. Taki wydźwięk miały też konkluzje RE z 2016 r. i z 2018 r. mówiące o konieczności wypracowania konsensusu w tej materii.
Nie ma solidarności bez jednomyślności, co Polska podkreślała od samego początku, zwłaszcza w kontekście tego, że to właśnie Polska jest państwem, które skutecznie zarządza największym kryzysem migracyjnym po II Wojnie Światowej. Tymczasem mamy kolejny przykład na destrukcję unijnych standardów, której przykładem jest przyjęcie wczorajszego porozumienia zwykłą większością głosów, w formule, która uniemożliwia zastosowanie prawa weta. Także i kulisy tych negocjacji budzą wiele zastrzeżeń, bowiem finalna wersja - określana mianem kompromisowej - została przekazana kilka minut przed głosowaniem i jak podkreśla polska delegacja nie było czasu na przeprowadzenie właściwej analizy.
Politycznie i pragmatycznie proponowany mechanizm solidarności jest dla Polski nie do zaakceptowania. Dlatego będziemy zabiegać o to, by dalsze dyskusje na ten temat były prowadzone na innych forach, również podczas szczytu Rady Europejskiej w czerwcu br. Przyjęte stanowisko będzie podstawą trilogów z Parlamentem Europejskim, na ostateczny skonsolidowany tekst przyjdzie nam poczekać ok. 2 tygodni. Nie mniej jednak już teraz pojawia się realna groźba narzucenia państwom członkowskim przymusowej relokacji, bo do tego w istocie sprowadza się proponowany pakt migracyjny, dający pozorny wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia, a więc to żaden wybór.
Polityka migracyjna UE powinna być skierowana przede wszystkim na wspieranie uchodźców w państwach ich pochodzenia, a nie na przymusowej relokacji w ramach Wspólnoty. Nie jest przecież tajemnicą, że jeśli nawet przyjęlibyśmy nielegalnych migrantów, to oni i tak wkrótce przemieszczą się do naszych zachodnich sąsiadów. Potrzeba więc głębokiej i przemyślanej refleksji na temat mechanizmów unijnej polityki migracyjnej, a nie doraźnych pomysłów, które nie służą państwom członkowskim, jak i UE jako całości, ale są z pewnością na rękę przemytniczym grupom przestępczym, które z nielegalnej migracji uczyniły niezwykle dochodowy biznes.