Ta strona zapisuje w Twoim urządzeniu krótkie informacje tekstowe zwane plikami cookies (ciasteczkami). Są one wykorzystywane do zapisywania indywidualnych preferencji użytkownika, umożliwiają logowanie się do serwisu, pomagają w zbieraniu statystyk Twojej aktywności na stronie. W każdej chwili możesz zablokować lub ograniczyć umieszczanie plików cookies (ciasteczek) w Twoim urządzeniu zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Ustawienie lub pozostawienie ustawienia przeglądarki na akceptację cookies (ciasteczek) oznacza wyrażenie przez Ciebie świadomej zgody na takie praktyki.

OK, rozumiem i akceptuję
Przemysł energochłonny obawia się utraty konkurencyjności z powodu rosnących obciążeń


Rosnące obciążenia finansowe, związane m.in. z kosztami energii, cenami uprawnień do uprawnień CO2 i regulacjami prawnymi, prowadzą do utraty konkurencyjności przemysłu energochłonnego w Polsce - wskazują przedstawiciele branż, które zużywają do produkcji dużą ilość energii.

Przyszłość i bariery w rozwoju przemysłu energochłonnego w Polsce były we wtorek tematem jednej z debat trwającego w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego, w której uczestniczyli m.in. przedstawiciele hutnictwa, przemysłu cementowego, papierniczego i wydobywczego. Właśnie w tych branżach, podobnie jak np. w przemyśle chemicznym, największy jest udział energii w kosztach produkcji.

Uczestnicy debaty wskazywali, że wysokie koszty elektryczności są dziś kulą u nogi polskiego przemysłu energochłonnego. Argumentowali, że obecnie - wobec niemal trzykrotnego wzrostu w ciągu roku ceny uprawnień do emisji CO2 - energia elektryczna jest dla tego przemysłu w Polsce o ponad 60 proc. droższa niż w Niemczech. Według przytoczonych prognoz, w niedalekiej perspektywie może to być nawet ponad dwa razy drożej niż u zachodniego sąsiada.

"Brak skutecznych działań, mających na celu wyrównanie szans polskiego przemysłu, spowoduje trwałą utratę jego konkurencyjności, a w konsekwencji stopniowe wygaszanie i przenoszenie za granicę krajowej produkcji" - ocenił prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH) w Katowicach Stefan Dzienniak.

Jego zdaniem "tak poważna sytuacja wymaga pilnych działań rządu, mających na celu stworzenie spójnej polityki przemysłowej i ujęcie w niej przemysłów energochłonnych". Środowisko hutnicze zwraca uwagę, że w wyniku rekonstrukcji rządu rozwiązał się rządowy Zespół ds. Przemysłów Energochłonnych, obecnie więc problemy tego sektora gospodarki nie są systematycznie dyskutowane, zaś przemysł energochłonny ma być obciążany kolejnymi opłatami i kosztami regulacyjnymi, przede wszystkim na rzecz energetyki.

Chodzi np. o tzw. opłatę mocową, z której pokrywane będą koszty rynku mocy. Hutnicy wyliczyli, że oznaczałoby to dodatkowy koszt kilkudziesięciu zł do każdej megawatogodziny nabywanej energii elektrycznej. W ustawie przewidziana jest ulga dla podmiotów energochłonnych, ale - według prezesa Dzienniaka - nawet z jej uwzględnieniem, ceny wzrosną. Na razie jednak ulg nie wprowadzono - możliwość ich zastosowania w przyszłości zależy od odrębnej decyzji Komisji Europejskiej w sprawie zgodności pomocy publicznej z rynkiem wewnętrznym, o co polski rząd na razie nie wystąpił.

"Tym, co budzi nasze ogromne obawy, jest fakt, że do chwili obecnej nie została jeszcze nawet rozpoczęta procedura notyfikacji tej ulgi" - powiedział prezes Zakładów Górniczo-Hutniczych Bolesław SA Bogusław Ochab.

Uczestnicy wtorkowej dyskusji są zdania, że wysokie koszty energii - wyższe niż w innych krajach - są obecnie zagrożeniem dla przemysłu energochłonnego w Polsce. Wysoki poziom kosztów w Polsce wynika m.in. z różnic w cenach energii na rynku hurtowym, co jest konsekwencją ograniczeń w swobodnym handlu energią elektryczną. Sytuacji nie poprawia też odmienne traktowanie firm energochłonnych, które w innych krajach zwolnione są z większości kosztów regulacyjnych. W Polsce - jak mówiono podczas debaty - sukcesywnie wprowadza się kolejne takie koszty.

Sytuację pogarsza także ostatni wzrost cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla i towarzyszący im wzrost cen energii elektrycznej. Ceny uprawnień na ostatniej aukcji osiągnęły poziom 13,92 euro, podczas gdy średnia cena na aukcjach w pierwszej połowie 2017 r. wynosiła 4,75 euro. W tym samym czasie energia elektryczna w kontraktach na dostawę w kolejnym roku wzrosła z ok. 165 do ok. 200 zł za megawatogodzinę.

Członek zarządu koncernu hutniczego ArcelorMittal Poland Tomasz Ślęzak ocenił, że wzrost cen uprawnień do emisji ma charakter trwały i wynika m.in. z uwzględnienia przez rynek zmian w unijnym systemie handlu emisjami ETS, które wejdą w życie w najbliższej przeszłości.

"W przypadku Polski, z uwagi na wysoką wrażliwość energetyki zawodowej na zmiany cen uprawnień do emisji, brak faktycznej możliwości importu energii oraz brak rekompensat dla przemysłu, każdy wzrost cen przekłada się natychmiast na drastyczny wzrost kosztu energii elektrycznej dla przemysłu. Obecne notowania na Towarowej Giełdzie Energii doskonale pokazują jak mechanizm ten działa w praktyce" - powiedział.

Według raportu firmy doradczej EY, przemysł energochłonny generuje i wspiera w Polsce ponad 10 proc. wartości dodanej brutto ogółem. "Realizacja negatywnego scenariusza dla tego przemysłu będzie ogromnym ciosem dla całej krajowej gospodarki" - ocenił prezes Dzienniak.

Uczestnicząca w dyskusji europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska, która w Parlamencie Europejskim pracuje m.in. w komisji środowiska, zauważyła, że trudno rozpatrywać sytuację polskiego przemysłu energochłonnego w oderwaniu od europejskiej polityki klimatycznej.

"Od dawna twierdzę, że ukrytym celem polityki klimatycznej Unii Europejskiej jest zwiększenie przewagi konkurencyjnej przemysłu państw wysokorozwiniętych kosztem państw słabiej rozwiniętych" - powiedziała Wiśniewska, wskazując, iż przemysł w państwach wysokorozwiniętych ponosi mniejsze koszty związane z emisyjnością. Wynika to - tłumaczyła europosłanka - m.in. z charakteru miksu energetycznego w poszczególnych państwach.

Wiśniewska podkreśliła, że UE nie różnicuje w ustalaniu wymagań klimatycznych zróżnicowanego miksu energetycznego państw członkowskich. "Dla wszystkich wymagania są jednakowe, ale miksy energetyczne są różne. My mamy miks energetyczny energochłonny, bo oparty na węglu, w związku z tym mamy bardzo ciężkie do udźwignięcia wymogi związane z emisjami" - powiedziała parlamentarzystka. Oceniła, że Niemcy stać na dotowanie energii elektrycznej dla przemysłu, zaś Polska nie ma takich możliwości finansowych.

W ocenie europosłanki, polityka Niemiec w tym zakresie oznacza, że stosują one pomoc publiczną w tym zakresie. Wiśniewska przytoczyła szacunki Komisji Europejskiej, zgodnie z którymi koszt uprawnień do emisji CO2 może wzrosnąć nawet do poziomu ok. 30 euro. Jej zdaniem przewidziane przez dyrektywę ETS mechanizmy kompensacyjne tylko w niewielkim stopniu mogą ograniczyć negatywne efekty tych rozwiązań.

"Dlatego rozumiem państwa obawy przed tym, że konkurencyjność przemysłu ciężkiego, ulokowanego nie tylko w Polsce, ale w krajach Europy środkowo-wschodniej, będzie spadać. Trudno też mieć nadzieję - byłaby to na dzisiaj płonna nadzieja - że polityka klimatyczna UE radykalnie się zmieni; zbyt dobrze ta polityka klimatyczna służy koalicji bardzo bogatych państw członkowskich, żeby chciały z tego zrezygnować" - podsumowała Wiśniewska, oceniając, że kłopoty, z którymi mierzy się dziś przemysł energochłonny, są konsekwencją restrykcyjnych regulacji UE. (PAP)