Mijający rok upłynął przede wszystkim pod znakiem pandemii COVID-19, która przyszła niespodziewanie, zmieniając świat, jaki dotąd znaliśmy. Przewartościowała nasze dotychczasowe myślenie o gospodarce i stosunkach społecznych, zarówno w wymiarze globalnym, jak i lokalnym. Przyszło nam walczyć z najgorszym możliwym wrogiem – niewidocznym i jednocześnie bardzo niebezpiecznym.
Z perspektywy Posła do Parlamentu Europejskiego, z całą świadomością mogę powiedzieć, że mijający rok unaocznił jeszcze silniej podziały, które trapią Unię Europejską. Dziś nie jest to ta sama wspólnota wartości, do której wstępowaliśmy 16 lat temu. Coraz mniej w niej poszanowania dla różnorodności i suwerenności państw członkowskich, a coraz więcej ideologii i cynicznej gry interesów. Dążenie do jednomyślności i kompromisu w najważniejszych dla Unii sprawach, zastąpiono suflowaniem nieprawdziwego wizerunku Polski. Uwidoczniło się to zwłaszcza podczas debat na temat nowego unijnego budżetu i pozatraktatowym próbom uzależnienia jego wypłat od niezdefiniowanego mechanizmu praworządności.
Na naszych oczach toczyła i toczy się nadal ideologiczna walka, w której bierze udział Parlament Europejski zdominowany przez środowiska lewicowo-liberalne, a kolejne debaty, rezolucje i raporty, są tego najlepszym dowodem. Dlatego z całą pewnością można powiedzieć, że toczy się dziś tak naprawdę walka o to, nie tylko czyja, ale i jaka będzie Europa. Ze smutkiem patrzyłam, jak na forum Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM) oraz Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE), których jestem członkiem, przedstawiciele totalnej opozycji, przypomnę - wybrani w Polsce, przez Polaków - występowali przeciwko naszym narodowym interesom, domagając się zablokowania funduszy unijnych dla Polski. Razem z parlamentarzystami Prawa i Sprawiedliwości wchodzącymi w skład grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów przekonywałam, że jest to droga donikąd, że bezrefleksyjne przyjmowanie i realizowanie lewicowo-liberalnej agendy, w imię fałszywie pojmowanej wolności, de facto prowadzi do jeszcze większego zniewolenia. Na usta ciśnie się więc jedno pytanie: Quo vadis Europo?
Kryzys negocjacyjny związany z przyjęciem Wieloletnich Ram Finansowych pokazał, jak silne są w UE tendencje prowadzące do federalizacji UE, w której unijni urzędnicy mieliby decydować o kształcie polityki państw członkowskich. Nie ma na to naszej zgody. Jako Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, opowiadamy się po stronie Europy Ojczyzn, po stronie Europy pamiętającej o swoich chrześcijańskich korzeniach, z których wyrosła i na których została ufundowana. Chcemy Europy równych szans i takich samych możliwości dla wszystkich państw członkowskich. Chcemy Unii, która szanuje suwerenność jej członków i przestrzega unijnych Traktatów.
Unia Europejska znajduje się w przełomowym momencie swojej historii i to nie tylko ze względu na pandemię koronawirusa i związany z tym kryzys gospodarczy. Pamiętajmy przecież, że mijający rok to także brexit, nierozwiązana wciąż i narastająca z każdym dniem kwestia migracyjna, realizacja ambitnych, ale restrykcyjnych celów polityki klimatycznej zapisanych w Europejskim Zielonym Ładzie, niestabilna sytuacja na Białorusi i Ukrainie. Tematy te dominowały w unijnej dyskusji i z całą pewnością będą stanowić wyzwanie także w nadchodzącym roku, kluczowym dla przyszłości i rozwoju UE. Europa będzie musiała na nowo odnaleźć się w tej - mam nadzieję - postpandemicznej rzeczywistości. Wymagać to będzie nie tylko wdrożenia Planu Odbudowy dla Europy i uruchomienia środków w ramach nowej perspektywy budżetowej, ale także zredefiniowania i wytyczenia nowego kierunku w relacjach międzynarodowych, zwłaszcza z USA i Chinami.
W nowy, 2021 rok, wchodzimy więc bogatsi o wiele doświadczeń, również tych trudnych, z ambitnymi planami i z nadzieją, że najbliższe miesiące będą czasem rozwoju i umacniania się Unii jako Wspólnoty równych i suwerennych państw, tak jak chcieli tego jej ojcowie założyciele, czego sobie i Państwu życzę.