Prace nad Dyrektywą o ograniczeniu emisji dwutlenku siarki, tlenków azotu i pyłów ze średnich instalacji przemysłowych (1-50MW) wchodzą w decydującą fazę. Mam zaszczyt pełnić rolę sprawozdawcy grupy EKR odnośnie tego niezwykle ważnego projektu, który będzie miał ogromny wpływ na życie obywateli, gdyż tego typu instalacje są często bardzo blisko związane z osiedlami.
Są to np. kotłownie miejskie. Z jednej strony chodzi zatem o to, żeby poprawić jakość lokalnego powietrza, które ma ogromny wpływ na zdrowie, z drugiej, aby koszty, które bez wątpienia wiążą się z ograniczeniem emisji nie były nieproporcjonalnie duże. Tym bardziej, że dyrektywa będzie różnie działać w różnych krajach, ze względu na ich zróżnicowanie. Różne są warunki pogodowe, różne technologie i surowce, które mają do dyspozycji.Z tego powodu na posiedzeniu Komisji ENVI Parlamentu Europejskiego jasno przedstawiłam trzy zagadnienia, na których naruszenie nie będę mogła się zgodzić.
Po pierwsze nie zgodzę na rozszerzenie zakresu obowiązywania dyrektywy o nowe substancje. We wstępie do swojej oceny wpływu Komisja Europejska zauważyła, że problem szkodliwego występowania metali ciężkich oraz tlenku węgla został już w dużej mierze rozwiązany, a emisje amoniaku pochodzą w 90% z rolnictwa, nie z instalacji przemysłowych. Musimy zaprojektować dyrektywę, która będzie nakładała obostrzenia proporcjonalne do wyzwań oraz będzie możliwa do implementacji.
Po drugie nie mogę się zgodzić na zmniejszenie czasu operowania tych obiektów spalania, które działają w bardzo ograniczonym zakresie (tzw. źródła szczytowe) i w związku z tym są częściowo wyłączone z zakresu tej dyrektywy. Nawet proponowane przez Komisję 500 godzin rocznie wydaje mi się niewystarczające.
Po trzecie wreszcie nie mogę zgodzić się na obowiązkowe stosowanie dodatkowo zaostrzonych norm na obszarach, które mają problemy ze spełnienie standardów jakości powietrza, gdyż prowadziłoby to albo do ogromnych kosztów, albo do dalszego pogorszenia jakości powietrza, gdyż w wyniku ponoszonych kosztów użytkownicy mogliby zacząć odłączać się od systemów ciepłowniczych i ogrzewać domy własnymi metodami, które często są bardziej szkodliwe środowiskowo, niż systemowe metody grzewcze. Walka o rozsądny kształt Dyrektywy przed nami.