COVID-19 obnażył słabość unijnych instytucji, które nie podjęły szybkich i skoordynowanych działań, by chronić zdrowie publiczne obywateli. Obnażył również, jak nieodpowiedzialne jest forsowanie liberalnego podejścia do zarządzania służbą zdrowia. Pokazał także, jak bolesne są skutki wyprowadzenia firm farmaceutycznych i produkcji sprzętu medycznego poza UE. W efekcie tego, w szpitalach brakuje dziś respiratorów i sprzętu medycznego ratującego życie, a także niezbędnych środków ochrony osobistej.
Symbolem bezradności Wspólnoty jest dramatyczny apel włoskiego społeczeństwa, które od kilku tygodni zwraca się o pomoc do UE. Pierwsze reakcje KE na pandemię były spóźnione, a proponowane działania niewystarczające w obliczu skali wyzwań, przed jakimi stoi dziś pogrążona w pandemii Europa. Ciężar walki z koronawirusem spadł na barki państw członkowskich. Jedne radzą sobie w tej sytuacji lepiej, tak jak Polska, inne gorzej.
W obliczu rosnącej lawinowo liczby zarażonych i ofiar, a także ekonomicznych skutków wywołanych kryzysem, nie potrzebujemy słów o solidarności, potrzebujemy konkretnych, pilnych działań. Nie jest to też czas na polityczne ataki. Nikczemnie postępują ci, którzy nawet w czasie pandemii nie rezygnują z ciągłego atakowania Polski i Węgier. Jesteśmy na froncie walki, ale nie może to być walka polityczna. Przyszedł czas, żebyśmy z tego kryzysu wyciągnęli wnioski, żeby UE w przyszłości była w stanie zadbać o bezpieczeństwo zdrowotne obywateli.